poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Przegrałaś...



Znów to robię. Znów przegrałam. Przegrałam sama ze sobą. Jestem taka słaba. Taka żałosna. Taka niepotrzebna…

A było przecież tak pięknie. Jak w moich wszystkich snach i marzeniach. Dlaczego to się zepsuło? Dlaczego tak się stało?

„Nie zgadzam się”

Trzy słowa, które zniszczyły mi życie. Wypaliło od środka. Pustka. To ze mnie pozostało.

„Nie martw się. Jakoś to przetrwamy. Razem…”

Obiecał. Obiecał, że nie przestanie o nas walczyć. Kłamał… A ja mu uwierzyłam. Głupia i naiwna ja…

„Chodzą plotki, że masz dziewczynę”

Dowiedzieli się. Znaleźli nas. Złapali. Przyłapali. A teraz ukarają.

„Co? To jakaś pomyłka”

Uśmiechał się. Uśmiechał się kiedy to mówił, tak bardzo szeroko. W jego oczach nie widziałam smutku. Widziałam rozbawienie i niedowierzanie. To bolało.

Już się więcej nie odezwał. Nie zadzwonił. Nie wysłał nawet głupiego sms’a. Nic.

Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież byliśmy szczęśliwi. A on obiecał walczyć o nas. Może coś mu się stało?

Następnego dnia dowiedziałam się od jego przyjaciela, że nie chce mnie znać. Że to wszystko było pomyłką. Że MY byliśmy zwyczajną pomyłką.


Nie wierzyłam w to. Nie mógł. To wszystko co mówił. Że mnie kocha. Nie wyobraża sobie bez zemnie życia. Nie chce wyobrażać sobie takiego życia. Że nie chce takiego życia… Przez ten cały czas kłamał? Kłamał w żywe oczy? Rozkochał w sobie, a później zostawił..? 

Starałam się z nim skontaktować. Chciałam z nim po prostu porozmawiać. Żeby chociaż mi to wytłumaczył. Może wtedy byłoby mi łatwiej to przeżyć. Może nie doszłoby do pewnych rzeczy. 


Jednak kiedy byłam już blisko on... on znikał. Nie wiem jak on to robił. Miał więcej ochroniarzy przy sobie niż zwykle. Zawsze chodził z nim jeden. Teraz ze trzech. Ale dlaczego? Za każdym razem kiedy mnie zauważyli... wtedy znikali. To wszystko przez ze mnie ? Aż tak bardzo nie chce mnie widzieć?


Już tydzień próbuje się z nim zobaczyć. Ale ci ochroniarze są na prawdę dobrzy. Nie zasługuje nawet na wyjaśnienie. Jestem dla niego nikim. A kiedyś spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem.


To on był moim pierwszym pocałunkiem. To było cudowne uczucie. Naprawdę się postarał. Zrobił to tak jak w tych wszystkich romantycznych filmach. Świeczki, kolacja, księżyc. Patrzeliśmy w gwiazdy, a potem powiedział, że chce dla mnie coś zasiewać. Don't let me go. Tak ją nazwał. Była piękna. To po niej to zrobił. Pocałował mnie. Ahh... to był tak bardzo delikatny pocałunek. Jego usta jakby były specjalnie stworzone dla moich. Kiedy się wreszcie od siebie odsunęliśmy patrzył się na mnie jakby nie wiedział czy dobrze zrobił. Czekał na moją reakcje. A ja? No cóż. Już za nim tęskniłam. 


To on odebrał mi dziewictwo. To jemu się oddałam. Miał nade mną kontrolę. Chciał mi pokazać jak bardzo mnie kocha. A ja, że ufam mu wystarczająco. A czekał na to cały rok. Nie chciałam iść do łóżka z pierwszym lepszym. Chciałam to zrobić z osobą, którą kocham całym sercem. Którą darzę uczuciem nie do opisania, On był tą osobą. No właśnie był... i wciąż jest.


To przy nim się budziłam. Zawsze się mi przyglądał. Wiem, bo kiedyś go przyłapałam. Miał taki uroczy uśmieszek. Mówił, że kiedy śpię jestem taka spokojna. Mówił, że jestem taka piękna. Rumieniłam się. Wtedy słyszałam jego słodki chichot. Czasami zdarzało się, że to ja wcześniej się budziłam. Zazwyczaj było to po jego powrocie z większych wyjazdów. Kochałam się mu przyglądać. A kiedy spał mogłam to robić ile chcę. Chociaż zazwyczaj nie wytrzymywałam i musiałam musnąć jego pełne usta. Wtedy zawsze się uśmiechał. I oddawał pocałunek. W tych dniach nie wychodziliśmy z łóżka. Leżeliśmy i rozmawialiśmy ze sobą. Mówiliśmy o nas. Jak bardzo nam na sobie zależy. Zawsze się ze mną kłócił, że to on mnie bardziej kocha. Wygrałam tą bitwę.


Nie dałam rady. W sieci pokazały się jego zdjęcia. Nie był on na nich sam. Jak pisali, była to jakaś modelka. Rzeczywiście ciało miała idealne. Jednak najbardziej zabolało mnie to co oni robili. Całowali się. A jakby inaczej. Pisali, że podobno było to przed tym jak weszli do jakiegoś hotelu. Dalej nie czytałam. Nie dałam rady. 


Wszyscy pisali, że chcą żeby byli razem. Wszyscy. Nie widziałam wyjątków. Chociaż naprawdę chciałam je znaleźć. Kiedy wyciekło nasze zdjęcie pisali, że jestem kolejną pijawką na kasę i sławę. To mnie zniszczyło.


Zniszczyło mnie do tego stopnia, że postanowiłam spróbować. Zobaczyć czy to naprawdę pomaga. 


Pomagało. Jednak nie na długo. Doszły kolejne rzeczy. Wszystko żeby o nim zapomnieć. Nienawidziłam go. Nienawidziłam go za to, że wciąż go cholernie kocham.


Znajomi odwrócili się ode mnie. Rodzina zrobiła to już dawno. Została ze mną tylko jedna przyjaciółka, która już zaczynała mieć mnie dość.


Wysłała mnie do terapeuty. Mówiła, że jestem chora i muszę to wyleczyć. Prosiła, żebym to dla niej zrobiła. Starałam się. Starałam się najmocniej jak tylko mogę. Dla mojej przyjaciółki.


Kolejne nieszczęście. Kolejny ból. Nie wierzyłam w to. Krzyczałam, że to nie prawda. Że musieli ją z kimś pomylić. Że ona przecież jest u rodziny.


Ale nie była. Nie było jej tam. Nigdzie jej nie było. 


Tego dnia się pokłóciliśmy. Chciała iść na terapię, ale ja uznałam, że nie potrzebuję już na to chodzić. Już tego nie robiłam. Brzydziło mnie to.


Wtedy zła wyszła z domu i powiedziała, że jedzie do rodziny. Że musi odpocząć. Zrozumiałam ją. Nie zatrzymywałam. Źle zrobiłam. Nigdy sobie tego nie wybaczę.


Już się nie pogodzimy. Już się z nią nie pokłócę. Już się z nią nie zobaczę. Już się do niej nie przytulę. Już jej nie powiem jak bardzo jest dla mnie ważna. Już nie będę mogła płakać w jej ramię. Już nie będziemy płakać ze śmiechu lub ze smutku. Już się nie spotkamy. Chyba, że w niebie...


Po pogrzebie złamałam przysięgę. Przysięgę, że już więcej nie wezmę tego kawałka metalu do ręki. Ale ona też złamała obietnicę. Już wcześniej. Jak mówiła, że nigdy mnie nie zostawi.


Jestem sama. Sama jak palec. Mała i zagubiona. Niepotrzebna. 


Znów zaczęłam o nim myśleć. Co by teraz zrobił gdybyśmy byli razem. Zapewne nawet by nie doszło do tego wszystkiego. 


Teraz to do mnie dotarło. To przeze mnie ona nie żyje, Gdybym się zgodziła iść na tą terapię. Nie zaczęła tego wszystkiego robić. Nie przyjmowała się tym tak bardzo.


Nie mam dla kogo żyć. Rodzina się do mnie nie przyznaje. Nie mam przyjaciół, znajomych. Nie mam nikogo. Nie mam go przy sobie.



„Nie mogę tak dłużej żyć". Codziennie zasypiałam z tą myślą. Jednak wciąż nic nie robiłam.

W dzisiejszym wywiadzie padł niezbyt ciekawy temat. Przynajmniej dla mnie. Mianowicie mój temat. Dziennikarz pytał się o mnie. Chłopacy mówili, że jest fajną osobą, ale ostatnio zerwaliśmy ze sobą kontakt. On nic nie mówił. 

Dziś przyszedł jego przyjaciel. Ten sam, który dostarczył mi wiadomość o końcu związku. Przyszedł, ale ja go nie wpuściłam. Nie chciałam. Nie chciałam, żeby widział jak nisko upadłam. Kiedy padło z jego ust pytanie o moją przyjaciółkę... nie dałam rady. Zatrzasnęłam przed nim drzwi. Zaniosłam się niekontrolowanym płaczem. Wiem, że on to słyszał. 

Następny dzień był jeszcze gorszy. Nie ruszyłam się z łóżka nawet na chwilę. Rozmyślałam nad swoim beznadziejnym życiu. 

Dziś... Znów to robię. Znów przegrałam. Przegrałam sama ze sobą. Jestem taka słaba. Taka żałosna. Taka niepotrzebna…

Kreski same się pojawiały na moich udach, rękach i brzuchu. Nie kontrolowałam tego. 

Ostatnia moja myśl to 'Czy on się w ogóle tym przyjmie?' Wtedy zobaczyłam ją. Moją kochaną przyjaciółkę. Wiedziałam, że udało się. Teraz będę szczęśliwa. Bo w końcu w niebie nie ma smutku. Prawda?

Widziałam swój pogrzeb. Byli na nim wszyscy. Nawet on. Został najdłużej. Widziałam jak płakał. Przepraszał mnie. Mówił, że nie chciał, żeby tak się stało. Że chciał, żebym ułożyła sobie życie z kimś innym. Bez strachu przed mediami. Nie chciał, żebym przez niego cierpiała. Cierpiała o tym co by pisali. Cierpiała przez koncerty. Chciał, żebym znalazła sobie kogoś, kto zawsze będzie przy mnie. I kółko powtarzał to 'Kocham Cię! Nigdy nie przestałem! Proszę wróć do mnie!' 

Błagałam o jakąkolwiek możliwość zobaczenia się z nim. Ale znów usłyszałam te trzy słowa:
 „Nie zgadzam się". 


_____________________________________________________________

Cześć! Jak tam emocję ?? Mam nadzieję, że nie tak jak moje. Płakałam kiedy to pisałam, ale pomimo tego i tak mi się to nie podoba :/ Pisałam to jakieś 3 godziny. Mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodobało. 

#Mrs.Horan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz