W pierwszej chwili byłam zdumiona i nie mogłam nic ani powiedzieć, ani się ruszyć. W jednej sekundzie przypomniały mi się wszystkie wspomnienia z nimi związane. Wszystkie piosenki, koncerty. Zrobiło mi się tak smutno i wesoło na duszy jednocześnie. Uśmiechnęłam się i kiedy patrzyłam na chłopców, po moim policzku spłynęła malutka łezka. Łezka szczęścia.
Chłopcy patrzyli się na mnie jak na wariatkę, która nie potrafi opanować emocji i uczuć. Płakałam i się śmiałam przez dobre dwie minuty. Mój atak przerwał Zayn.
-Nic Ci nie jest?- dziwnie się na mnie spojrzał.
-Przysięgam, że tak samo byś zareagował, gdybyś spotkał swój ulubiony zepsół.- powiedziałam szczerą prawdę.
To nie było to samo, gdy widzisz kogoś, kogo widziałaś zawsze, nagle zniknął, a potem się pojawił.
To było uczucie nie do opisania. Moje serce rozdzierał wielki smutek i radość jednocześnie. Zobaczyć idoli sprzed lat- najcudowniejsze uczucie mojego życia.
Zayn utkwił wzrok w nieistniejącym dla mnie punkcie i po dłuższym rozmyślaniu się uśmiechnął. Chłopcy wymienili wymowne spojrzenia, nie wiedziałam o co chodziło. Jakby na komendę spojrzeli na mnie w tym samym czasie i rozwarli szeroko swoje umięśnione ramiona. Ja stałam jak słup. Nogi się pode mną ugięły i zrobiły się miękkie jak wata. Tak bardzo, tak bardzo chciałam wpaść w te czułe, kochające i przyjmujące każdego, kto potrzebuje miłości ramiona. Czułam, że oni też potrzebują tego ciepła, nie przyjaciela, dziewczyny. Nikogo innego jak fanki. Akurat mnie. Czekałam na ten moment całe moje życie. Ale kiedy ten zespół się rozpadł, moje marzenia legły w gruzach. Teraz mam szansę, żeby spełnić to najskrytsze marzenie.
Ciszę przerwał Harry.
-No to jak? Barki mnie już bolą.- słodziutko wymamrotał i poczęstował mnie swoim kochanym uśmiechem, który z daleka poraził w oczy perłowym blaskiem.
Muszę przyznać- zmienili się z wyglądu, ale nadal są słodcy i uroczy. Pod tą całą skorupą, tym 'twardzielstwem', kryją się nadal ci sami chłopcy- One Direction. Troszkę się zawstydziłam, że moje marzenie stoi z otwartymi ramionami, a ja jak ta głupia, stoję i się zastanawiam. Aż Harry musiał mnie się spytać, czy raczę się do nich przytulić ! Absurd. Skarciłam się w myślach. Bez dłuższego, zbędnego namysłu puściłam się biegiem w stronę 1D. W biegu także otworzyłam ramiona. To był najpiękniejszy moment mojego życia- rzuciłam się na nich wszystkich z takim szczęściem... Z taką radością.. Z takim rozmarzeniem.. Z taką czułością.. NIGDY do nikogo tak się nie tuliłam jak do nich. Zrobiliśmy zbiorowy hug. To było takie wspaniałe. Stałam w środku i prawie nie mogłam oddychać, tak mocno mnie ścisnęli. Ale wtedy mnie to nie obchodziło. Jak już miałam teraz umrzeć to tylko mocniej przytulona, w ICH ramionach. Ta chwila trwała tak krótko., A dla mnie to mogła być nawet i wieczność ! Z trudem odkleiłam się od nich. Pierwszy odezwał się Heri.
-Dziewczyno, nigdy nie chciałem tak mocno się do kogoś przytulać jak do Ciebie.- wpatrywał się we mnie tak słodko.
Aż poczułam jak płonę. Zapewne byłam czerwona jak burak ! Zrobiło mi się tak lekko na sercu. Takie słowa, do tego jeszcze od idola.. Spojrzałam się na niego i posłałam mu najsłodszy uśmiech jaki umiałam. On wydał się tym taki wzruszony.. Nie spuszczając ze mnie wzroku, rozpłakał się. Nie jak jakieś małe dziecko, któremu zabrano lizaka, tylko to był najbardziej męski płacz, jaki widziałam w całym swoim życiu.
#Mrs.Styles
#Mrs.Horan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz