sobota, 5 września 2015

Piosenka #6

Miałam całą głowę we wspomnieniach. Ta głupia noc. Ta głupia ja...
-Czyli?- Michael się już nie cierpliwi. Zazwyczaj miał dużą cierpliwość.
-Będzie mi trudno to wszystko opowiedzieć- spojrzałam się na Miki.
-Mamy czas- na prawdę się wkurzył.
Pamiętam ten dzień, a właściwie noc, jakby to było wczoraj.
-To były wakacje, sierpień. -zaczęłam- Byłam z moją klasą i najlepszą przyjaciółką, Karoliną, na imprezie. Mieliśmy 17. Rodzice nic nie wiedzieli. Myśleli, że robimy pracę na historię.- uśmiechnęłam się- Wszystko było świetne. Nie chciałam wychodzić, ale Karola chciała... - tu już nie wytrzymałam - Powiedział, że jest dopiero 24 i poczekamy do 2... - łzy spływały po mojej twarzy siurkiem- Zgo... zgodziła się. To był mój najgorszy pomysł- nie dałam rady mówić dalej. Rozpłakałam się na dobre.
-Klaudia, co się dalej stało?- Miki nie dawał za wygraną.
-Było strasznie ciemno. Karola bała się ciemności, więc trzymałyśmy się blisko siebie. Nagle zza krzaków wyskoczył jakiś fa...facet. Biegłyśmy najszybciej jak.. jak tylko możemy. Ale to nie było wystarczającą. Dopadł nas. Dopadł Karolinę... Ona mnie uratowała. Poświęciła się. Ale...ale ja tego nie chciałam. On ją zabrał. Już nie wróciła.... Nie miała jak. Bo była martwa. Zabił ją. Nikt jej nie uratował. Nikt jej nie szukał. Po prostu nikt nie zrobił cokolwiek, aby ją uratować. Nienawidzę ich. Nienawidzę siebie. Mogłam coś zrobić...- płakałam
-Nie mogłaś niczego zrobić- Miki próbował mnie uspokoić.
-Mogłam. Czuję to. Nie zrobiłam wszystkiego co mogłam.
-Proszę, nie obwiniaj siebie za to co się stało- Miki płakał razem ze mną.
-To dlatego płakałaś?- głupio spytał się Liam z łzami w oczach.
-Tak. Bałam się też, że wypełnia swoją obietnicę...
-Jaką- zainteresował się Louis.
-Że po mnie wróci- powiedziałam zawstydzona.
-Nikt nie zrobi ci krzywdy. Nie pozwolę na to- Michael lekko się uśmiechnął.
-Teraz jest nam jeszcze bardzie wstyd.- na policzkach chłopaków pojawiły się łzy.
Nie chciałam, żeby płakali. Nie zrobili tego specjalnie. To ja zaczęłam histeryzować. To było nie potrzebne. Mogłam się nie godzić na ten lot. Mogłam im nie przeszkadzać.
Nagle podszedł do mnie Louis.
-Tak bardzo przepraszam- powiedział i przytulił się do mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Nic się nie stało- uśmiechnęłam się.
-Stało się- powiedział Zayn i przytulił się.
Chwilę później staliśmy razem w wielkim uścisku. Ja, Louis, Zayn, Liam, Niall, Michael, Paul. Wszyscy się przytulali i płakali.
Nigdy o niej nie zapomnę. Tak wiele dla mnie zrobiła. Była dla mnie jak siostra. Uratowała mi życie. Nie zasługiwała na taki koniec.
__________________________________________________________________

Uwaga, uwaga!! I oto koniec tego jakże krótkiego opowiadania :( Teraz czeka nas tylko wielki bonus, który już teraz zaczynam pisać :3 Mam nadzieję, że się podobało.

#Mrs.Horan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz